piątek, 5 lipca 2013

Bo jest taka sprawa...

*szepcze* Goooosiak
haaaaaai~?  
Co ty na to, żeby zacząć ten post pisać?
ahn no taaaak~! chce Ci się zacząć? XD 
Niom. Co ty na to, żeby to zrobić coś w stylu naszej rozmowy, a to, kiedy która mówi dać innymi kolorami?
hmmm... okej :3 Zapewne zastanawiacie się, z jakiej to okazji piszemy wspólnego posta. Otóż... 
Otóż dzisiaj odbył się w naszym mieście... <Famfary proszę...> meeting fandomowy~! Chyba pierwsze takie coś od bardzo dawna
Taak... nawet nie wiedziałam, że tacy ludzie istnieją w naszym mieście! Wiem jedynie, że był jakiś Zalewkon w 2009 roku... dość dawno. Ale od początku. *chwila milczenia* Kona, Ty przyszłaś przede mną~! 
Hai! Racja. Tak szczerze powiedziawszy to byłam jedną z organizatorek, więc miałam sporego stresa czy to wszystko wypali... Ale wypaliło! Było świetnie! ... Ale od początku. Na umówione miejsce przyszłam jako jedna z pierwszych osób. Już z daleka widziałam, że pod żaglówką ktoś siedzi... Okazało się, że to dwie dziewczyny z mojej szkoły, które też przyszły na meeting. Miło. Gadałam z nimi chwilę, gdy nagle zobaczyłam trochę dalej siedzące kolejne dwie dziewczyny. Jedna z nich brązowowłosa w spódnicy w kratkę, białej koszuli i z krawatem, a druga blondynka, z bardzo jasnymi włosami, w bluzie z pandą! *O* Urocza... Okazało się, że obydwie mają na imię Paulina. Z ksywek pamiętam tylko, że jedna była Kaori, a druga chyba Sunako...? Jakoś tak... Dobra. Nieważne. Chwilę później przyszła Ayami razem z Usagi...    
  Wychodzę sobie z domu jak kulturalny człowiek. Idę piaszczystą drogą w kierunku Zalewu, mieszkam dość blisko, chciałam odpisać na GG... a tu dzwoni telefon. Patrzę na ekran: Usagi. Odbieram. Ta mówi mi, że mam iść pod szkołę, bo nie chce iść sama. No kurwa, mam aż pół kilometra! *ironizuje* no to mówię, że nie chce mi się tam iść. Ostatecznie poszła skrótem i spotkałyśmy się za Stanicą. Razem skierowałyśmy się w kierunku Żagla.
Konę poznałam już po chwili. Rzuciłam się do witania z ludźmi. No oczywiście~! Gdzie ludzie, tam i Ayami się musi witać~! Ale ludzie są tacy ciepli... Ayami lubi się tulić x3 zapoznałam się z wszystkimi. Już po chwili nawiązałam kontakt z Pauliną-Kaori (dalej nazywaną Kaori). Ta bluza była taka urocza *o* zważywszy na fakt, że jestem pandą...
Ludzie się zbierali, a ja wyglądałam Ansu i Tsuu - czyli kolejnych organizatorek. Ansu już znałam, ale ciekawa byłam Tsuu... 
Hai hai. Tłum się zbierał, a Tsuu jak nie było widać, tak nie było. W końcu pojawiła się i ona, a zaraz za nią Sayuri, nasz fotoreporter. Tak na początku to nikt ich nie poznał, ale nagle zaczęłam się drzeć, że to Tsuu i poleciałam się przywitać. Nie poznała mnie... Spytała, czy my się na żywo już widziałyśmy... Na litość boską! Chodziła ze mną do szkoły!
 Nie wiedziałam, co się dzieje, ale pobiegłam się witać~! No co, Ayami się wita~! Przywitałam się więc kulturalnie z Tsuu i Sayrui. Dostałam plakietkę, yaaay~! Była to prostokątna karteczka z czerwonym kółkiem: czytaj flaga Japonii. Karteczki miały z tyłu coś jakby samoprzylepną powierzchnię (?). Nie wiem, jak to nazwać... w każdym razie można je było przykleić. Karteczki jednak odpadały od ubrania, przynajmniej większości. Dlatego nagle w rękach chyba Usagi znalazł się marker i pisała nam nasze imiona na rękach~! Wcześniej były na tychże karteczkach, ale spotkał je wiadomy los. 
Ayami... To była taśma dwustronna... Wcześniej proponowałam dziewczynom agrafki, ale nie... Taśma będzie lepsza... Jassssne... Tak więc pomogłam rozdać plakietki i niektórym zapisałam imiona. Po chwili dołączyły Klaudyna z Caroliną, a później Ansu.
    Oj no goooomen~! Nie znam się ToT Wiem, jestem pierdołą XD I co to się działo, jak Ansu dołączyła! Usagi zaczęła biec w jej stronę, a Ansu w przeciwną. Zapewne to strojem Ansu była tak zachwycona Usagi... pobiegłam za nią, a ze mną jeszcze Kaori... i chyba ktoś jeszcze, ale nie pamiętam o.o w każdym razie: nie ogarniam, po co ja tam biegłam, ale cóż. Ansu dobiegła jednak w okolice Żagla i dopiero tam zaczęła witać ludzi. 
Potem poszliśmy na trawę usiąść~~ kilka osób miało koce, ale i tak każdy gdzieś tyłek wcisnął.
Czyli Ayami wzięła koc, ale sama wpakowała się do Alisy i Aśki. Ja i moja logika. Anyway: zamiast w kole usiedliśmy w półksiężycu. I się zaczęło...  
Zaczęłam gadać z ludźmi wokoło mnie, kiedy to Ans wydarła się na mnie i kazała iść na środek, koło niej, gdzie była już Haruki i Tsuu. Każda z nas krótko się przedstawiła, po czym przyszła kolej na resztę... A Ansu, mądry człowiek, poleciała każdego po kolei tulić. Po jakimś czasie ja w sumie też...
  Tak, to było zdecydowanie wesołe, jak Ansu biegała każdego przytulić. Kona też się złamała! I też biegała! Emm... całe przedstawianie się potrwało chyba z godzinę czy pół, ale było nas ponad 30 osób! Nie jestem pewna, nie liczyłam... oczywiście, po chwili było wiadomo, kto jest yaoistą/tką, a kto yuristą/tką... i jak Ansu za mocno poleciała, żeby przytulić Usagi, w efekcie czego wylądowały na trawie, Ans na Usagi... to Nano już taki wzrok @.@ 
Nie tylko one były na trawie... Mnie też na ziemię ciągnęły... Albo ten tekst Piotrka (on był Piotrek, prawda...?): "jestem Piotrek, lubię hentai'e" XD. No cóż... Albo to, co zrobił Pieter... Akrobatyka... *O* Dobra. Później graliśmy wszyscy w karty, ale gra polegała na tym, że ten, kto wyciągnie z talii jokera, musi wykonać jakąś karę. Ale były to łatwe kary, jak na przykład trzeba było wymienić wszystkie mangi yuri, które się zna.
 Tak, tak, Piotrek. Genialne było to salto *o* normalnie awwwwwwww. I te sprawy. No. Nie wiem nawet, kto musiał wymienić mangi yuri. Ale dobra tam. Graliśmy dalej. Koala musiała wymienić 3 klasyki anime. I wtopiła. No tak... wciągałam ją przez pokazywanie już tych nowych anime... przyznaje, zawiodłam jako nauczyciel ToT No to kara... miała oberwać w tyłek. Od Ans. Nie widziałam w końcu, jak to się skończyło... Kona, a Ty patrzyłaś? 
Patrzyłam, ale chyba Ans się nie udało. I Koala dalej nie grała. Nie chciała. Po chwili gra nam się znudziła, więc zaczęły się rozmowy... Marcin, wiedz, że cię uwielbiam! OXOXOXOXO (kiss and hug) No... Po jakimś czasie ruszyły pielgrzymki do topazu po jedzenie. Te miny ochrony i ludzi wokoło... XD
 Etto... tak. Ayami, niczym wolny strzelec, wędrowała od grupki do grupki. Taaa, bo ja jestem wiecznie niezdecydowana >.< W każdym razie, to było na tyle, jeśli chodzi o organizację tak naprawdę. Dalej organizowaliśmy się sami. I taaaak, pielgrzymki do topazu... ja nie brałam w nich udziału, pilnowałam naszego miejsca~! Zrobiło się jakieś takie kółeczko: ja, Piotrek, Alisa, Aśka, Usagi, Levi, Zuźka, Patrycja, Kaori. Chyba nikogo nie pominęłam. I tak sobie gadamy. Ayami, jak to Ayami - po chwili miała już zrobiony wywiad środowiskowy i wiedziała, kto pisze, co pisze, czy gdzieś to publikuje... właśnie, link od Tsuu...
 Ja tam nie wiem... Byłam zbyt zajęta Marcinem... XD Ale serio! Nie śmiać mi się tam! To wcale nie jest śmieszne! Baka... Do nas dołączyły się Gina, Ripper, Nori, a Klaudyna z Caroliną kręciły się w pobliżu. A wracając do pielgrzymek, to w czasie tej, w której uczestniczyłam ja, Marcin i Carolina kłócili się, które z nich jest lepszym gwałcicielem... Wyszli, że Carolina ma jakąś chorobę, która polega na tym, że uprawia się seks przez sen i się tego nawet nie czuje... Poza tym wygłupy Marcina z koszykiem w sklepie... XD The best! Poza tym proponował mi, żebym z jego ekipą pojechała na Animatsuri do Warszawy, a pod to pociągnęła się też Gina. Miło to słyszeć, że ktoś tak zajebisty jak oni chcą się zadawać ze mną.
 *opluła ekran* Że co kurwa proszę?! Boże... zaczynam się cieszyć, że nie miałam kasy i do teraz (jest 0:21...) jestem jedynie na śniadaniu i jogurcie. To straszne @.@
I tak, właśnie jebłam Konę za was w głowę *jeb* Głupia, Ty też jesteś zajebista x3
Ale wracając do normalnych ludzi... Zuźka wbijała mi palec w pępek, śmiejąc się, że robi mi dziurę w brzuchu. Piotrek gadał z Alisą i Aśką. Jeśli mi się nic nie pomyliło i Nano był z nami, to patrzył, jak leżę na Zuźce, a Usagi na Levi. Toż to yurista, więc to był pewnie dla niego raj~!
Zdziwiłam się w pewnym momencie, gdzie ich wywiało na tak długo. Więc za telefon i do Kony~! "Zwolniłam" przez to Zuźkę i Usagi to wykorzystała... podsiadła mnie, menda jedna... 
 Taaaak... My wracamy z topazu, a tu mój telefon. Patrzę... Dzwoni Ayami. Odbieram, "halo?" i tyle pisków było po drugiej stronie... Moje biedne uszy... Ludzie, którzy siedzieli na przystanku, dziwnie spoglądali na mnie jak się tak darłam na nią przez telefon... Wróciliśmy, potem znowu gadu-gadu i śmiechy. W końcu Nori wymyśliła, żeby pobawić się w głuchy telefon. Większość przystała na pomysł i gra się zaczęła... Słowem przewodnim był, w zasadzie już wczoraj, gwałt. Ach, to przekręcanie...
 Taaaaaaaak.... przekręcanie... to już domena chyba przede wszystkim Caroliny, siedzącej obok mnie. Było.. ciekawie... na przykład. Zdanie brzmiało coś typu: "Kanapki z dżemem są najsmaczniejsze" <nie pamiętam słowo w słowo> a skończyło się na: "Kanapka z masłem i szczypiorem gwałci kanapkę z jajecznicą". W międzyczasie owa kanapka była z cukrem, potem kechupem... tak więc... jak widać: ile ludzi, tyle opcji. Graliśmy i graliśmy... a motywem przewodnim był gwałt. Pamiętam zdanie - wymyślone przez Levi zresztą - "Pan kupił wibrator na dwie dziury swojemu niestabilnemu psychicznie psu" .________. Tak, to je Levi, tego nie ogarniesz...
 Tam było jeszcze coś z satanistą... Dobra, NIEISTOTNE. Nasze grono powoli się zmniejszyło do raptem... Ile nas zostało? My dwie, Koala Marcin, Gina i Ripper, Nori, Kaori, Levi, Usagi... Ktoś jeszcze?
  No jakoś tak. Po chwili jednak Levi i Usagi pufff! zniknęły. Zostaliśmy w ósemkę. I podjęliśmy decyzję o żegnaniu się. Taaa, żegnaniu... *godzinę później* Grupka ośmiu mangozjebów stoi, jak stała! Usagi przyszła z Olką i poszły sobie na molo. My tacy: to chodźmy do nich! Przeszliśmy może... 1/3 trasy? Stanęliśmy na początku molo i zaczęliśmy gadać, wydurniać się. Jak to my...
 Zapomniałam o Kawaii-chan... -.-" no nic... Jeszcze wcześniej widzieliśmy gejów! Nie byliśmy w sumie pewni, czy oni serio są razem, ale skoro Ayami tak twierdzi... Nie będę się kłócić. Dziewczyny im robiły zdjęcia, a w końcu do nich poleciały.... A Nano za nimi XD Hehehe... Potem było to, o czym mówiła Ayami. Przy okazji Koala chciała mnie wrzucić do zalewu... I zmacała mi brzuch. Żegnamy się, żegnamy... Spytałam się, czy ktoś mnie odprowadzi na przystanek. Na to zgodzili się Marcin <jaki dżentelmen normalnie... Nie pozwoli dziewczynie samej czekać..> , Ayami z Koalą i Kawaii-chan, która w drodze powrotnej wyłamała się nam przy carrfour'rze (czy jak to się do cholery pisze..), a my dalej.
 Zapomniałam o naszych gejątkach! Wystraszyli się chyba tej bandy, co pobiegła na drugą stronę molo, żeby ich oglądać. Ale no... wyglądali jak geje! Mój gej-radar pracował na najwyższych obrotach! Tak, Nee-san (Kawaii-chan, dla mnie jednak Nee-san) poszła na nasze osiedle, a my prosto. Dreptamy sobie na przystanek. Stoimy, gadamy kulturalnie we czwórkę, a tu nagle bum! - coś spadło z góry na ramię Marcina. Wystraszony, chciał co coś zrzucić. Ale... to coś okazało się być małym wróbelkiem *o* takim uroczym... Konie udało się go pogłaskać, ale potem wrócił na drzewo. Szkoda... 
On mnie prawie dziobnął! Menda mała, kurde! Ludzi mu się dziobać zachciało... Ale przyznam, że piórka ma mięciutkie... Ku naszemu rozczarowaniu, kilka minut później przyjechał mój autobus i musiałam się z czubkami rozstać... A szkoda... Tak miło było... Nee, Ayami, co robiliście, jak mnie już nie było?
 Po rozstaniu z Koną nastąpiło ustalanie kto gdzie idzie. Ja i Koala kierowałyśmy się w lewo, a Marcin w prawo. Wytłumaczył nam jednak, że autobus ma jakoś po 20 i odprowadzi nas. Więc idziemy sobie, a nagle z uliczki... wyjeżdża czerwony samochód. A kto jako kierowca? Mama Koali. K Koala powiedziała mamie, że idzie nad Zalew, spotkać się ze znajomymi. A teraz co? Widzi ją, mnie i Marcina. Marcin - obcy chłopak i ja - a jej matka mnie nienawidzi. To przeze mnie Koala zaczęła słuchać punku, oglądać anime, czytać mangi, mojego yaoistycznego bloga... Ech. Koala jednak stwierdziła, że zabierze się z mamą. Okej... ponoć jakoś się z tego wyciągnęła.
A mnie Marcin, niczym prawdziwy dżentelmen, odprowadził pod same drzwi od klatki schodowej. Przez cały czas rozmawialiśmy. A jak weszłam do domu, pierwsze słowa to: "Mamoo, ale było zajebiście na meetingu..." i zaczęłam opowiadać...
 Ale takiego chłopaka jak Marcin to ze świecą szukać normalnie! Gratuluję jego rodzicom takiego syna! A jego dziewczyna będzie miała/ma bardzo dobrze. Bo taki chłopak to skarb, prawda Ayami?
No. Naprawdę - Marcin jest już jednym z niewielu. Gratulacje dla rodziców, dobrze go wychowali... mówię wam, chłopak jak marzenie!
No ale... tak oto zakończył się masz meeting... Jak już opowiedziałam mamie, otworzyłam Facebook'a. Trzeba się przecież zalogować i ludzi pozapraszać, ne? No. Tylko tak siedzę, w pokoju cisza, a ja: "mamo... boję się zalogować...". Zastała mnie miła niespodzianka. Ludzie wstawiali posty na stronę wydarzenia. Z podziękowaniami.​.. ne, Kona, dla Ciebie, jako jednej z organizatorek, to chyba piękna nagroda?
 Tak. Dziękuję Wam wszystkim ludzie. Dobrze się bawiłam i sądzę, że Wy też. Mimo że z częścią widziałam się po raz pierwszy w życiu, to mogę powiedzieć, że Was kocham. Jesteśmy trochę jak taka pokręcona rodzina, a połączyła nas wspólna pasja i jednocześnie fascynacja... Gdyby jeszcze kiedyś udało się zorganizować coś takiego, byłoby to dla mnie wielkie szczęście, ale też i zaszczyt. Zaszczyt dlatego, że Was poznałam, że jesteście tak wspaniałymi osobowościami. Wiem to, mimo tego, że znany się jeden dzień. Dziękuję Wam, kochani. Dziękuję...
 Kona, wzruszyłam się, mimo że to nie o mnie... cholera. To żeś walnęła. Ale... kto powiedział, że ostatni? Chcielibyśmy zrobić jeszcze jeden meeting, pod koniec sierpnia. Wtedy większość powinna być już w mieście, wrócić z upragnionych wakacji... I jak tak z Marcinem gadałam, to w weekend. Były osoby dorosłe, pracujące, którym dni w tygodniu nie bardzo pasują...
Anyway: z tego miejsca pragnę podziękować Wam wszystkim. Pomysłodawczyni,​ Ansu. Organizatorom: Ansu, Konie i Tsuu. Sayuri, która dzielnie robiła zdjęcia. I Wam wszystkim. Tym, z którymi zamieniłam może dwa słowa, jak i rozmawiałam cały meeting... Dziękuję. Dziękuję, że daliście mi możliwość spędzenia dnia w jakiś bardziej produktywny sposób, niż oglądanie kolejnego anime, żeby nadrobić sezon... Dziękuję za każdą godzinę, minutę, sekundę z Wami spędzoną. To był wspaniały czas. Dla mnie bardzo cenny. I ten dzień zapisał się już ciepłą linią w moim (jak sami wiecie) trochę poranionym sercu. Mimo, że jest trochę problemów, to mogłam się cudownie bawić. I nie traktowałam tego meetingu jako ucieczki od swoich problemów. Traktowałam go jako nową możliwość. Nową szansę. Nową sposobność, na poznanie ludzi z zainteresowaniami podobnymi do moich. I takich, którzy... no, są po prostu niesamowici. Dziękuję Wam z całego serca.
 Teraz to żeś narobiła... Się poryczałam... Ale naprawdę było nam miło spędzić z Wami ten czas. I nie mów, Ayami, że nie było o Tobie, bo było. Sama wiesz jakie miejsce u mnie zajmujesz...
 Oj Kona, nie chciałam! Nie płacz! Nam też było miło, mogę Cię o tym zapewnić. Chodziło mi, że mnie już znasz troszkę dłuższej niż jeden dzień, hah... no ale wiem. Dobrze. W porządku. Niech będzie. To co, wspólne "Dziękuję"? Tylko jak by to zrobić...
Dajesz po literce! Ja zacznę... 
D
Z 
I 
Ę
K 
U 
J 
Ę  
*skreśla ostatnią literę* E powinno być 
 Niekoniecznie ; )
 Ja mówię, że ma być, to ma być!
M
Ah, no dobrze~
Tak więc dziękujemy z całego serca. Dobranoc
 Chyba miłego dnia... chociaż niech będzie dobranoc. Miłej nocy, miłego dnia czy czego tam chcecie. Do napisania~!
 Haaaai~~!
Żadne do napisania! Toż to jeszcze listę trzeba opublikować. Sama nie wiem po co, ale... XD Kolejność przypadkowa.
  1.  Tsuu
  2. Ansu
  3. Kona
  4. Sayuri
  5. Zenon
  6.  Król
  7. Dinozaur
  8. Milena
  9. Piotrek
  10. Haruki
  11. Ayami
  12.  Usagi
  13. Levi
  14. Koala
  15. Marcin 
  16. Nano 
  17. Zuźka
  18. Paulina
  19. Kaori
  20. Gina
  21. Ripper
  22. Nari
  23.  Marshall
  24. Renge
  25. Kuba
  26. Klaudyna
  27. Carolina
  28. IzuTokki
  29. Pieter
  30. Aśka
  31. Alisa
  32.  Eryk
  33. Oliwia
  34. Weronika
  35. Grzesiek
  36. Dominika
  37.  
A to jesteśmy sobie myy~! Która to Ayami, która to Kona? Ci, którzy nas znają - nie wypowiadać się! >.<

     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz