wtorek, 12 marca 2013

Co się dzieje?

Od ostatniego mojego wpisu układało mi się całkiem spokojnie. Myślałam, że teraz już wszystko wróci do normy, ale życie podsyła mi kolejne niespodzianki. Jedne miłe, inne niekoniecznie. Od tego wszystkiego tylko boli mnie głowa i trzęsą się ręce. Jednak co poradzić? Właściwie to nic.

"To życie i los piszą scenariusze naszego życia, a nam pozostaje jedynie się dostosować''

Początek mojego ostatniego kręćka w głowie ma miejsce przed lekcją japońskiego w poprzednim tygodniu. Razem z dwoma koleżankami siedziałyśmy czekając aż wybije godzina 16.00 i zajęcia się zaczną. Moja sąsiadka z ławki (jak zwykle) była zbyt zainteresowana tym, co dzieje się dzieje w jej grze, niż mną i Klaudyną. Rozmawiałyśmy w sumie o bzdetach, taka gadka-szmatka. Nagle moja rozmówczyni spoważniała i spytała czy będę jej dziewczyną. Jakież było zdziwienie naszej sensei jak się dowiedziała... No, nie do opisania. Po zajęciach, dostałam od Klaudyny buziaka w policzek na pożegnanie i poszłyśmy, każda w swoją stronę. Kolejnym powodem jest mój nowo poznany kolega Mateusz. Miły, zabawny optymista o trzy lata starszy ode mnie. Nie wiem za co on mówi do mnie per "kocie". Jednak widać nie można nic takiego mówić moim koleżankom, bo potem wymyślają sobie nie wiadomo co i męczą o głupoty. Od jednej z nich usłyszałam coś w stylu "chcę być druhną na waszym ślubie". Żadnego ślubu nie będzie, bynajmniej nie z nim. On pozostanie tylko kumplem. Kolejne dni mijały i rozmowa z czytelniczką mojego bloga. Nie sądziłam, że może istnieć ktoś tak podobny z charakteru do mnie. Ale pomijając podobieństwa, dziewczyna jest super. Pogaduszki przeciągnęły się do późna, ale trzeba się było położyć spać. Nawiedził mnie dziwny sen z moimi dwoma koleżankami poznanymi przez internet. Nie mogę Wam go teraz opowiedzieć, bo na jego podstawie powstanie one shot na mojego bloga. Hyhy ^~^. Następna była niedziela, która ominęła mnie dość spokojnie. Żadnych rewelacji, a nie sorki. Pokłóciłam się z jedną z przyjaciółek na tyle poważnie, że myślałam, że już nigdy więcej się do mnie nie odezwie i tylko będziemy drzeć między sobą koty. Poniedziałek. Wielu ludzi nie lubi tego dnia tygodnia, przykładowo moja polonistka. Nie lubię jej, ale nie chodzi tu o nią. W poniedziałek dowiedziałam się czegoś mocno zaskakującego. Zakochała się we mnie moja koleżanka. Nie spodziewałam się tego, a już tym bardziej po niej. Ona mnie przecież prawie nie zna... Przez niemal całą rozmowę z nią tego dnia, przepraszałam ją, ledwo widząc cokolwiek, przez płynące łzy. Czułam, że to była moja wina. Nadal tak czuję, ale teraz już wszystko mamy ze sobą wyjaśnione. Nie chcę jej ranić.. Wtorek. Dzień spokojny, wizyta u okulisty i wiadomość, że mogę nosić soczewki. Jakież było moje szczęście wtedy. Jednakże nie na długo, bo Sara stwierdziła, że 'powinnam od niej odpocząć'. Wkurzyła się, napisałam jej co myślę i się trochę dziewczyna wystraszyła. Ayami widziała tą wiadomość, więc może potwierdzić. Sama powiedziała, że 'to zupełnie jak nie ja'. Teraz jest już wszystko ok. Wszystko powyjaśniane, znalazłam drugą połówkę. Jakoś się to wszystko kręci. Powiem na razie tyle, że coraz więcej osób się ujawnia w moim otoczeniu. Czyżby masowe wyjście z szafy?

1 komentarz:

  1. Nie należę do osób, które potrafią pocieszać. Jestem bardziej z tych, którzy potrafią raczej wysłuchać i w razie czego coś powiedzieć. Cieszę się, że sytuacja z tą dziewczyną się wyjaśniła ^^
    Chociaż nic nie zrobiłam ( ;´Д`)
    Mam nadzieję, że z Klaudyną ci się ułoży
    (・∀・)

    OdpowiedzUsuń