środa, 1 stycznia 2014

Nowy rok

Święta, święta i po świętach... Chyba nigdy nie uda mi się zrozumieć po co ta ganianina od samego początku listopada. Nalatać się, zostawić w sklepach tyle kasy ile wlezie... Po co to komu? Ah, przecież to czas na spotkania z rodziną, wspólne świętowanie... Ale czy można się z tego jakoś wyrwać? Zapewne tak, jednak nie wtedy, gdy ma się te 15 lat. Nie cierpię jakichkolwiek spotkań rodzinnych. Bez wyjątku. Tej udawanej życzliwości, pustych słów, fałszywych uśmiechów. Jak to określiła jedna z moich kuzynek, szopka. I miała rację, bo te święta niczym więcej nie były.

Dobra. Koniec biadolenia o tym jak nie cierpię mojej rodziny. Jako, że już wszedł rok 2014, przydało by się wziąć sobie na niego jakieś postanowienia... Hm... Może..

Postanowienia Kony na 2014 rok:
- nie dać się złamać
- nie ciąć się
- zdać gimnazjum z PRZYNAJMNIEJ 5.0
- dobrze napisać egzamin
- dostać się do Prusa lub Królówki
- być taka, żeby Agata nie żałowała, że ze mną jest
- żeby nie robić ludziom tylu problemów
- nauczyć się w końcu odszczekiwać ojcu, bo obecna sytuacja między mną a nim mi się nie podoba
- wybrać się w końcu do psychologa
- wypić kolejkę za zdrowie Marcina na jego urodzinach
- przedstawić Agatę rodzicom jako moją dziewczynę
- bliżej skumplować się z Damianem
- ograniczyć zaufanie do niektórych ludzi
- rozwinąć się z zespołem

Toooo chyba na razie tyle. Jak z Wami? Macie swoje postanowienia noworoczne? Jak widzicie nadchodzący rok i co wynosicie z tego, co Was spotkało w zeszłym?

2 komentarze: