Znacie Natalię? To taka kujonka z 'a'. Taaaka dziwna, zawsze siedzi sama, bo nikt jej nie lubi. Tak, ta. Ciemne włosy, jasne oczy. No i grzywka na bok. Jasne, że ma okulary... Widocznie nie mogła już na siebie normalnie patrzeć i oślepła. Hahahahaha! Przecież ona jest taka śmieszna, nie widzisz? Na siłę próbuje się do kogoś przyczepić... Jest żałosna... Nie wiem, co ten Dawid w niej widzi... Lata za nią niczym piesek, pewnie znowu coś chce... Co? Przyjaciele? Ona nie ma przyjaciół...
Ej, czaisz, że już gimnazjum!? Czaaad! Nowi ludzie, nowi nauczyciele... A te dziewczyny..! Stary, popatrz tylko... Tamta z długimi włosami, co ją właśnie na środek wywołali... Izka, powiadasz... Ładna. Ooooo i jest nasz odludek! Widać przyciąga do siebie inne ufoludki, bo popatrz tylko na tamtą w rogu. Wygląda jak z jakiegoś komiksu... Dziwaczka...
W gimnazjum Natalia w zasadzie przestała istnieć. Zmieniła się, ludzie ją polubili... Dziwne, co? Stała się zupełnie kimś innym...
Konata? Ah, spoko jest. Wydaje się miła, tylko jest jakaś dziwnie zdystansowana... Jakoś nie umiem z nią zbytnio rozmawiać, ale widać ktoś sobie radzi. Podobnoż pare osób stwierdziło, że jest ciekawą osobą. Ej, ona w końcu ma przyjaciół. Dziwne, prawda? Ponoć sama w to nie wierzy...
Coś z nią nie tak, widzisz? Znowu została sama... Jej przyjaciele odeszli, zostawili ją samą. Historia lubi się powtarzać, prawda? To samo było w szóstej klasie. Sądziła, że ma przyjaciół, ale oni wszyscy odeszli. Wybrali innych, lepszych, bardziej popularnych. Ci, których uważała za najbliższych przyjaciół, zostawili ją. Płakała, ale wiedział o tym tylko Antek. Tylko on to zauważył. Tylko on chciał. A Kona zdała sobie sprawę, że gdyby coś jej się stało, to przejęło by się może ze 3 osoby? A ta myśl jest co raz silniejsza. Za każdym razem. Kiedy idzie przez pasy, gdy biegnie na autobus, czuje, jakby jakiś samochód wbija się w jej nogi. Albo cokolwiek innego. Cokolwiek, a ona trafia do szpitala. Kto przyjdzie? Kto się nią przejmie?
Ktokolwiek...?
Jakbym się dowiedział, że mój synek trafił do szpitala, to zaraz bym tam był :P Oj nie nudziłby się tam, miałby cały czas moje wsparcie.
OdpowiedzUsuńPamiętaj, jeżeli przyjaźń się kończy, to to nie była przyjaźń, tylko stosunki międzyludzkie sprzyjające obojgu stronom, z czego jedna strona wykorzystuje je dla swoich własnych celów (tag bardzo mądrze!)
Nie będę się rozpisywać, ale jakoś tak to jest :P
Pozdrawiam, mamusia :)
Dziękuję, to miłe...
UsuńTeż pozdrawiam, synek
Spojrz moze na to z innej strony?
OdpowiedzUsuńMoze to ty nie chcesz tych przyjaciol. Nieswiadomie ich odrzucasz, a oni czujac sie niepotrzebni odchodza?
Ludzie nie zawsze beda za toba biegac i sie starac.
"Trzeba cos stracic, by to docenic. Zeby odzyskac trzeba sie zmienic."
Nikt nie musial wybierac "lepszych", bo oni moze czekaja az napiszesz, tesknia i mysla kiedy tobie na tej przyjazni tez zacznie zalezec.
Pozdrawiam.
Jestem obok, staram się jakoś zagadać, pomóc, jeśli jest taka potrzeba, ale mimo to zawsze wychodzi na to, że to ja jestem tą złą i wszystko niszczę... Co raz częściej dochodzę do wniosku, że życie wielu osób beze mnie byłoby łatwiejsze... Eh... Nie będę rozpisywać, bo to nieważne...
UsuńDobranoc
Kona skarbie, pierdol ich. To chuje, a zawsze masz mnie, no nie? Byłyby dobrze gdyby byłoby więcej tych ludzi, ale zobaczysz że kiedyś ktoś się znajdzie. Mateusz przyjedzie... Może... Albo poznamy kogos normalnego kto nie jest chujem jak Levi.. Już Ci nie wystarczam? ;____;
OdpowiedzUsuńJak smiesz mowic tak o Lev skoro nawet nie wiesz jak to bylo?
UsuńKona nie daj sie omamic ani oglupic. Bo po 1 nikt nie odszedl od Ciebie bo mial taka zachcianke, po 2 to byla tylko i wylacznie Twoja wina Kona ze tak sie stalo, a po 3 jakim prawem ktokolwiek moze tak mowic?
Myslalam ze jestes madrzejsza... Jednak sie pomylilam.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam... A pomyłka jest rzeczą ludzką
UsuńDzieki... wiesz, myslalam, ze inaczej o mnie sadzisz. Ja Cir zostawilam?! No kurwa prosze Cie... ja Cie nigdy nie zostawilam, zawsze bylam, jestem i bede... moze nie jako przyjaciolka na zewnatrz, bo przez... sama wiesz dlaczego mnie stracilas. Imasz mi to za zle? Kurwa, Kona, bylas jedna z niewielu ludzi, ktorych wpuscilam do serca, ktorzy mogli mnie poznac od srodka, taka, jaka jestem na prawde, ale w penym momentcie pojawili sie inni i to Ty zapomnialas o mnie, a nie ja o Tobie. Zastanow sie czasem co wypisujesz i o kim... nie myslalam, ze masz az tak niskie mniemanie o mnie...
OdpowiedzUsuńAh, zapomnialabym, niedlugo stracisz nie tylko mnie na dobre, ale tez Ole i Wike, bo robisz doslownie to samo, co ze mna...
Jezeli to przeczytalas, to pomysl nad tym, bo nie chce na darmo sie rozpisywac.
I Agata, to nie ja jetem chujem, nie znasz calej prawdy, jak bylo, wiec sie nie wypowiadaj. Tez nie znasz mnie, wiec mnie nie oceniaj... to chyba tyle...
Dobrze wiesz, że mam inne sporzenie na pewne sprawy i mogę różne rzeczy różnie odbierać. Ale... To boli, kiedy widzę, że mnie odstawiasz na bok, a lecisz do Dominiki, Wiki i Laury, z czego tej ostatniej podobno nienawidzisz... Nie wnikam. To Twoja sprawa z kim się zadajesz, a mi nic do tego. Żeby nie było. Ja Cię nie olewam ani nic. Staram się utrzymywać kontakty ze znajomymi, przyjaciółmi, co może Ci się nie podobać, ale czy to jest powód, żeby się obrażać? Nie wiem. Zrobisz, co uważasz... Powiem tylko tyle, że nie zamierzam się na siłę narzucać i latać za wszystkimi niczym piesek... Chyba powoli popadam w jakąś paranoję..
UsuńJpdl... Kona, wez sie troche zastanow. Moze spojrz na pewne sprawy z mojego punktu widzenia? Ja probuje Ci pokazac, jak ja sie czulam przez caly czas, jak lecialas do Antka. Bylysmy podobno przyjaciolkamj, a tu nagle wpada jakis gosciu i rozpieprza wszystko. Wiesz, myslalam, ze nasza przyjazn jest prawdziwa. Myslalam, ze w koncu zrozumoesz i sie ogarniesz. Pomylilam sie... i ja do Do.iniki, Wiki i Laury nie lece. One po prostu staraja sie poprawic mi humor, jak widza, ze sobie gdzies poszlas, np. do Antka. Pomysl, kto zostal przy mnie, jak Ty niby nie potrafilas wybrac i caly czas z Antkiem siedzialas? Wlasnie, Dominika i Wika, a Laura? Ona tylko przypierza sie do nich i nie potrafie jej odgonic, sama wiesz, jaka ona jest. Wiesz dobrze, ze cierpialam, jak bylysmy poklocone i nie tylko Ty plakalas, ja tez jestem czlowiekiem i mam uczucia. Myslisz, ze chcialam, zeby tak sie stalo? Myslisz, ze bylo mi do smiechu? Jpdl...
UsuńI prosze Cie, przestan sie nad soba uzalac, bo wyglada to, jak bys robila to na pokaz. Bylo juz kurwa tak dobrze, a tu nagle wyskakujesz z tym postem... co znowu sie stalo? Kona, wez sie ogarnij, bo robiac takie rzeczy jeszcze bardziej ranisz innyc...
Witaj
OdpowiedzUsuńOd niedawna zacząłem czytywać twojego bloga i muszę przyznać, iż dość mnie zainteresował. Nie chcę zabrzmieć chamsko, ale, jako psychologowi-amatorowi, nasuwają mi się pewne niepokojące wnioski. Mianowicie, dość uwidocznione są pewne dysfunkcje (wiem, że może ci się wydawać, że zwracam się do ciebie jak do osoby chorej - oczywiście, tak nie jest, po prostu ciężko jest mówić o takich rzeczach nie używając takiej terminologii) związane głównie z lekkimi zaburzeniami osobowości typu f60.31. Taaaak, brzmi groźnie. Nie bój się, przypuszczalnie około 1/4 populacji Ziemi posiada tego rodzaju problemy, ale tylko mały procent okazuje ich objawy. I właśnie o tym chcę porozmawiać - po pierwsze, to że masz problemy, nie tylko widać, ty wręcz starasz się przez nie definiować. Pozwolę sobie to przedstawić na przykładzie człowieka z rakiem - zwykle postępowanie przeciętnego chorego na tę chorobę można określić w kilku etapach, których opisy pominę - wszystko sprowadza się jednak do tego, że po pewnym czasie taka osoba zaczyna uznawać raka za jedną ze swoich fundamentalnych "cech". U osób, u których to się uwidoczniło, a które po jakimś czasie zostały wyleczone zauważa się w około ośmiu przypadkach na dziesięć zaburzenia jaźni i skłonności do myślenia asocjalnego, gdyż dochodzi do odrzucenia społeczeństwa, jako, że taka osoba nie uznaje swojej przynależności do grupy, w której z definicji każda jednostka czymś się wyróżnia - przez pewien czas taką "specjalną" cechą dla chorego był rak. Analogicznie można przedstawić główny z twoich problemów - jednocześnie przez uznanie się za odrzuconą przez społeczeństwo, paradoksalnie, chcesz zostać przez owe społeczeństwo przyjęta właśnie generując się przez swoje odizolowanie. W skrócie - nie chcesz współczucia ze względu na to, że tylko przez jego pozbawienie posiadasz powody, by de facto ci współczuć.
Jeśli chcesz mojej rady:
-primo - nie odrzucaj żadnej osoby. Każdy czasami popełnia błędy, każdy czasem może ci podpaść, obrazić się, etc. Jeżeli będziesz tak postępować, to prędzej czy później spotkasz się z dokładnie czymś takim samym.
-secundo - znajdź sobie coś, w czym się wyróżniasz. To nie musi być nic wielkiego, po prostu wymyśl sobie jakieś hobby, czy zrób coś, co będzie dla ciebie powodem do dumy.
-tertio - przestań, do diabła lansować się na "niezrozumianą, biedną nastolatkę". W taki sposób nie rozwiążesz swoich problemów, tylko je pomnożysz. Więc, na litość boską, nawet, jeśli nie masz na to ochoty, staraj się pisać w wesołym tonie - nawet, jeśli humor ci na to nie pozwala, postaraj się, zobaczysz, że poczujesz się od tego lepiej
-quatro - nie skupiaj się na malutkim kółeczku najbliższych przyjaciół. Owszem, takich też trzeba mieć, ale z całą pewnością nie kosztem zmieszania całej reszty z błotem.
-quinto - uważaj na to, w jaki sposób ich dobierasz. Nie jest wielką sztuką wpaść w towarzystwo, które niby cię akceptuje, ale przy pierwszej lepszej okazji staniesz się jego ofiarą. Jeśli człowiek z własnej woli chce ci pomóc - daj sobie pomóc i wiedz, że to on jest twoim prawdziwym przyjacielem! Co innego słowa, co innego czyny - od samych miłych frazesów jeszcze nikt z doła nie wylazł.
I to by było na tyle. Mam nadzieję, że weźmiesz sobie to, co napisałem, do serca, bo to naprawdę ważne, zwłaszcza w twoim wieku, kiedy kształtuje się twoja osobowość i życie uczuciowe. A wierz mi - schrzanisz ten jego etap, a twoje późniejsze życie stanie się dziesięciokrotnie trudniejsze. Cóż... Jeśli nawet pomimo to zignorujesz to, co napisałem, to mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto pomoże ci lepiej ode mnie. Bo w końcu co może wiedzieć pierwszy lepszy człowiek z internetu, prawda...?
Ktoś ty ? ._.
UsuńNie masz co, kurwa mać, robić ? Myślisz, że ona jest psychiczna ?! Jeśli tak, to lecz się! Skurwioza na tym świecie się szerzy ... Jest normalna, NIE UDAJE !!!!!!!!!!
Agata, proszę Cię... Nie rzucaj się, skoro ktoś wyraził swoją opinię. Osobiście jestem za nią wdzięczna, wiem, że muszę coś ze sobą zrobić. Nie miej tego nikomu za złe. Żyjemy w wolnym kraju, każdy może mówić i pisać co mu się podoba. Może wielce wybitna w pisaniu nie jestem, ani nic z tych rzeczy, ale staram się pokazać siebie. Wiem, że powinnam być bardziej optymistycznie pisać, mówić, zachowywać się, ale nie zawsze wychodzi. To trudne, gdy zewsząd atakują Cię w jakikolwiek sposób...
Usuńhttp://4.bp.blogspot.com/-gxuJNmKz6Ww/T8Not8r0OWI/AAAAAAAADN4/IyTgaUwx6TI/s1600/Bo%C5%BCe+jak+%C5%9Bmiesznie.jpg
OdpowiedzUsuńEh... Dzięki?
UsuńDziękuję za Twoją opinię, doceniam fakt, że czytasz tego bloga, ale jednocześnie śmiem się nie zgodzić z jednym z Twoich stwierdzeń, bądź przypuszczeń, zależy jak kto to nazwie. Nie staram 'lansować się' na 'nierozumianą, biedną nastolatkę'. Piszę to, co czuję, co odczuwam w wyniku tego, co się ostatnio działo. Homofobia ojca, sam przyznał mi w twarz, że się mnie wstydzi itp, a piątek tylko przelał czarę... Wiem, że muszę w końcu iść do psychologa, bo sama sobie nie poradzę. Z tego wszystkiego najgorsze są chyba stany lękowe, ale nie będę się o tym rozpisywać... Przepraszam... No.. za wszystko w sumie, choc wcale się nie znamy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dobrej nocy
Przepraszam Cię, jeśli źle się wyraziłem w tej materii - miałem na myśli okazywanie swoich problemów w niemal ekscesywny sposób na swoim blogu, wróciłem zresztą do tego w późniejszej części wypowiedzi. A co do twojego argumentu, że "piszesz to, co czujesz" - rozumiem to w pełni, ale twierdzę tylko, że z psychologicznego punktu widzenia coś takiego nie pomoże ci zbytnio, wbrew powszechnemu przekonaniu, że "przelewanie" trosk na papier jest pomocne w pozbywaniu się ich. Przy okazji, chciałbym też zwrócić twoją uwagę na to, że lepiej podzielić się nimi jednej bądź kilku osobom, co do których jesteś pewna (i nie mówię, nie daj Boże, o osobach, które "potrafią słuchać", a które co najwyżej powiedzą kilka pomocnych słówek), że coś w tej sprawie zrobią i rzeczywiście udzielą ci wsparcia, nie tylko "duchowego", ale i takiego rzeczywistego. Z większości wypowiedzi osób, które widzę pod twoimi wpisami na blogu wnioskuję, że niestety, z całym szacunkiem dla nich (nie mówię też, oczywiście, że nie ma takich, z braku lepszego słowa "dobrych"), ale nie należą oni raczej do kategorii tych prawdziwie oddanych. Przepraszam, że się powtórzę, ale naprawdę, najlepszym, co teraz możesz zrobić, to znaleźć kogoś, kto rzeczywiście może dać ci coś więcej, niż samo zrozumienie.
UsuńStaram się mówić, ale przez parę osób, które poznały mnie bliżej i albo rozpuściły na mój temat niestworzone rzeczy, albo zabawiły się moimi uczuciami, mam raczej ograniczone zaufanie do ludzi... Bywa też tak, że ludzie biorą mnie jedynie za "słuchacza", a gdy już im się znudzę lub zacznę robić nie po ich myśli, to mają mnie, za przeproszeniem, w dupie. Nie chcę nikogo osądzać, ale tak ja to odbieram... To, co jest w poście wyżej, to tylko namiastka tego, co działo się w mojej głowie przez kilka poprzednich dni. Anioły, Upadli, blizny i krew... Tyle różnych spraw, a sprowadzają się do tego, że wspomnienia z podstawówki stały się jwszcze bardziej bolesne i wyraźne, utwierdzając mnie w poczuciu własnej beznadziejności. O moich wątpliwościach wiedziało pare osób, ale Ci, co zazwyczaj nie chcą słuchać lub nie słuchają wcale, dowiedzieli się z bloga lub w ogóle.
UsuńNie martw sie, moja droga. Dobrze wiesz ze damy rade. Ludzie falszywi byli sa i beda. Musisz po prostu miec sie na bacznosci i uwazac. Ten swiat jest chory... i dobrze wiesz, ze to jie Teoja wina. Prawdziwy przyjaciel nie zostawi Cie za to ze sie zmieniasz badz masz nowych przyjaciol. Tacy jak Ci (nazwisk nie wypowiem) to smieci bez honoru. Uwazaj, z kim sie zadajesz. Ale mozesz byc pewna, ze Agata ani ja Cie nie zostawimy ~YFN.
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^ po raz kolejny wywołaleś u mnie dzisiaj uśmiech. Cieszę się, że mogę nazwać Cię moim przyjacielem
UsuńNie ma za co, od czego jest przyjaciel ;) A ja sie ciesze, ze moge tak nazwac Ciebie.
UsuńAhahahahaha...
OdpowiedzUsuńTo, co tu wypisujesz doprowadza mnie łez! ŚMIECHU!
Ty to na poważnie? Serio myślisz, że jesteś taka niewinna i święta? To pozwól, że ci coś powiem. Życie to nie anime ani manga. Tu nie ma pięknych scenariuszy z uroczym happy end'em, który przychodzi sam z siebie. Żeby go otrzymać, trzeba samemu coś zrobić. Nie wiem, czy zauważyłaś, jak wiele osób w ciągu tych dwóch z kawałkiem lat wyciągało w twoją stronie pomocne dłonie? Czy ty w ogóle dostrzegałaś te osoby, które widziały w tobie twoje zalety i z całego serca chciały ci pomóc pozbyć się wad?
Chyba nie. Wolałaś na nie NASRAĆ i pójść do tych, którzy udają twoich przyjaciół, a sami wciąż cię okłamują, wykorzystują i niszczą twoje życie! Powiem tak. Masz to, na co sobie zapracowałaś. Bravo! Możesz być z siebie dumna!
Spodziewałam się po tobie czegoś więcej, ale widzę, że tylko marnowałam czas...
Pomyśl jednak, proszę, ile z tych twoich najbliższych-i-najdroższych za kilka lat pomoże ci w potrzebie albo chociażby przypomni sobie twoje imię.
Heh... Nigdy nie uważałam, że życie to manga czy anime. Na nikogo nie 'nasrałam', jak sama to określiłaś. Nie zamierzam się z Tobą kłócić, bo to nie ma sensu.
Usuńpo 1 Kona to zakoncz ten toksyczny zwiazek z Agata. Nie widzisz ze ona robi Ci pranie mozgu i niszczy Ci psychike? Az tak jestes slepa?
OdpowiedzUsuńpo 2 wyjebalas mnie z swojego zycia na zbity pysk. Bolalo i to w cholere, a teraz jeszcze chcesz by kto kolwiek Cie wspieral...
po 3 dziewczyno ogarnij sie. Otworz oczy. Kto jest do cholery dla Ciebie wazniejszy? Przyjaciele czy pieprzona milosc ktora raz odeszla i jeszcze Cie nie raz zostawi!?
Po 1 nie zerwę z nią, bo tak Ci się podoba. To była moja decyzja, żeby się z nią związać. Rozumiem, że Ci się to nie podoba, ale powinnaś to zaakceptować przynajmniej jako moja przyjaciółka. Po 2 wcale nie wyjebałam... Moje zdanie na ten temat już znasz, bo o tym rozmawiałyśmy. Po 3 czemu tak bardzo wypatrujesz jej odejścia? Staram się o niej przy Tobie nie mówić, ani nic takiego, ale widać to na nic. Znasz prawdę na temat tego co się działo od września. Wiem, że mnie zraniła, ale zdążyłyśmy wszystko wyjaśnić.
UsuńPisałabym dalej, ale to nie rozmowa na komentarze pod postem
1. zaakceptowałam już dawno, próbuję Cię ostrzec, ona robi z twojego życia bagno.
Usuń2. wyjebałaś i dobrze o tym wiesz, nawet przyjaciółką mnie nazwać nie potrafiłaś. A jeśli niby nagle czujesz, że nią jestem to Cię rozczaruję, bo juz nie ;)
3. w ogóle ze mną nie gadasz. Ona Ci niszczy życie, kiedy to zrozumiesz?
Raz z nią byłaś i wszystkich traciłaś, pogodziłaś sie z innymi i z nią dzięki mnie, teraz znów z nią jesteś i znów Ci sie życie jebie. nie widzisz tego?
Skoro to nie rozmowa na komentarze, to może pogadamy na priv i wyjaśnimy to sobie hm? Chociaż.. jest już wgl co wyjaśniać?
UsuńPhi.
OdpowiedzUsuńZnowu robisz z siebie biedę?
Znowu starasz się zwrócić na siebie uwagę?
Szukanie problemów w innych, a nie w sobie? Jakie to mądre!
Nie zauważasz, jak inni starają się tobie pomóc? A właściwie, STARALI się? Miałaś w dupie to, że przeznaczyli na ciebie swój czas.
W końcu rusz mózgownicą. Może nie jest za późno.
Eh... Przepraszam...?
UsuńNie przepraszaj, tylko zacznij coś robić.
UsuńBierz odpowiedzialność za swoje czyny.
Naprawdę przykro mi się zrobiło, jak to przeczytałam.
OdpowiedzUsuńNo i w sumie to tyle mam do powiedzenia.
Gdybys nikogo nie interesowala, nie byloby tu tyle komentarzy...
OdpowiedzUsuńNie widzisz jacy wszyscy sa zli, ze ich odpychasz od siebie?
Też mnie dziwi ich ilość...
Usuńto nie litość...
UsuńGdybyscie naprawdę byli jej przyjaciółmi, to.nie kazalibyscie jej wybierać! Wspieralibyscie ją, próbowali zobaczyć jak naprawdę jest między nią, a Agatą! Jak możecie nazywać się jej przyjaciółmi? To chore... Nie dziwię się że nie chce mieć z wami nic do czynienia...
OdpowiedzUsuńA może oni wiedzą więcej od nas o ich związku? Może on jest jednak toksyczny i starają się ją "uratować" z tej sytuacji? Z tego co widzę to z agatą jest coś nie tak (wystarczy spojrzeć na komentarz z początku kłótni gdzie wtrąca się w kłótnie przyjaciół). Ale nie nam oceniać, to ich sprawa.
UsuńBo jest z nią coś nie tak, normalna osoba się nie wydziera od razu, nie wiedząc o co chodzi.
UsuńAgata chce Konę totalnie odepchnąć od przyjaciół, by mieć ją tylko dla siebie, a Kona ślepo "zakochana" nie widzi w jakie gówno popada
Chcę ją odepchnąć od tych, którzy uważają się za jej przyjaciół... Jak śmiecie się tak mianować?! Przyjaciele nie odchodzą bo nagle coś im się nie podoba! Nie znacie mnie do kurwy nędzy, ale oczywiście, wy wiecie najlepiej jaka jestem. Przecież jesteście obok mnie 24/7. To takie dojrzałe oceniać ludzi tylko po.ich jebanych błędach.
UsuńW tym mnie (Marcina) i Usagi - przykro mi, ale nie tak to powinno wyglądać...
UsuńChociaż nam to raczej lotto, ważne aby kona była szczęśliwa z tobą (ty i tak nas obrazisz i tak dalej). Dopóki jest tak, to jest okej. Tylko jej nigdy więcej nie zrań, bo sam cię dopadnę, zwiążę i oddam do naano ;p
UsuńWreszcie jakis madry komentarz... ~yfn
OdpowiedzUsuńPo za tym... co wy w sumie wiecie o.naszym związku? Nie wiecie nic, oprócz tego co Kona napisała na blogu. A to jest całe gucio.staram się o nią dbać. Poświęcac jej mój czas. Mam go mało, ale zawsze coś. Ja jej nie zostawiłam tak jak wy. Nie kazałam jej wybierać. Nie macie podstaw aby mówić że robię jej krzywdę. Tym razem jej nie zranię. Nie mam najmniejszego zamiaru. Tylko że teraz to wy ją ranicie. Nie dając jej wsparcia. Albo akceptujecie jej decyzję, albo wypierdalac. Przyjaźń ma swoje zasady. Nie zostawia się przyjaciela tylko dlatego że nie pasuje wam jego decyzja. Większość z was zna mnie tylko z przekoloryzowanych historyjek i opowiesci. Jeśli chcecie, możecie przyjść, poznać mnie choć trochę. Nie gryze mimo wszystko, wiecie? Ale nie, najłatwiej ocenić człowieka nigdy wcześniej go nie widząc. Brawo. Tak trzymać, serio. Nikomu nie życzę takich "przyjaciół" nawet najgorszemu wrogowi.
OdpowiedzUsuńWINCYJ
OdpowiedzUsuń