niedziela, 15 września 2013

Brajdsi, Królik i Koala



Kilka dni temu bylam u Nee-san w szkole, gdzie spotkałam się z nią i Agatą (Usagi w ogóle to po mnie przyszła) i poznałam Olę... Ta ostatnia jest taka... Taka.... Ahskdhavdirvsodjskpevajd *O* no ogólny zachwyt. Ona ma takie śliczne oczka, tylko niestety nie umiem określić ich koloru, a włoski ścięte á la Andy z Black Veil Brides *O* Fryzura co prawda daje jej nieco chłopięcego uroku, ale aaaah! Śliczna. Jeszcze powiedziała, że mogę z nią pojechać na BVB! OuO (a Koala jest o nią zazdrosna)
Tak ogolnie to z dziewczynami trochę płaczu było, trochę ciągania za rękę, żebym poszła z Agatą, gdy niezbyt chciałam... O, przytulanie też było. Hehehe... Zazdrosna Koala jest urocza ^~^. Poza tym jak się wtuliła, to nie chciała mnie puścić... Mam takie wrażenie, że płakała, ale stwierdziła, że żaden seme nie płacze. Nieprawda. Poza tym nazywa mnie "uke".. Ja nie jestem uke, no! To po prostu ona ma zbyt dominujący charakter... Ayami twierdzi tak samo, prawda Ayami? Ayami?
Odeszłyśmy z Koalą od reszty, a raczej ona pociągnęła mnie za rękę, trochę rozmawiałyśmy, trochę milczałyśmy, aż w końcu wróciłyśmy do dziewczyn. Po ostatnich wydarzeniach, miałam mieszane uczucia co do tego spotkania, jak ona się zachowa, jak zachowam się ja... Nie powiem, było to ciężkie, ale przebrnęłyśmy przez to i wszystko wyjaśnione. Gadanie, gadaniem, ale w końcu musiałam uciekać na autobus. Na pożegnanie było przytulanie, całowanie (w policzek głownie) oraz kolejny napad zazdrości ze strony Agaty, po ktorym każda z nas ruszyła w swoją stronę. Ola razem z Usagi, Ayami do siebie, a Koala za mną z kolejnym wywodem~ yey. Odprowadziła mnie na przystanek, pytała o różne rzeczy, bo stwierdziła, że chce mnie lepiej poznać. Nie jestem pewna co z tego wyjdzie, ale mam nadzieję, że nic złego.


Miałam dziś niezbyt zrozumiały dla mnie sen. Byłam nad jakimś jeziorem najprawdopodobniej sama, bez rodziny ani bliższych przyjaciół. Potem dołączyła do mnie trzyosobowa grupka składająca sie z dwóch chłopaków i jednej dziewczyny. Szybko złapaliśmy kontakt, a wyższy z chłopaków, który chyba nawet nazywał się Dawid albo Kuba, ewidentnie coś do mnie miał, a ja do niego. Wysoki, przystojny brunet z bodajże zielono-niebieskimi oczami, które były łudząco podobne, do tych należących do mojego starego znajomego Kuby.
W międzyczasie było u nas jakieś duże przyjęcie z ogromnym, niebieskim tortem z groszkami *q*, a jako, że miał dość spore rozmiary, to jeszcze trochę w lodówce dla nas zostało, świecąc tęczowym ciastem. Jakby co, to chcę takie na urodziny. Później żegnałam się z ekipą, bo niewiele czasu zostało do mojego powrotu. Między nami panował raczej grobowy nastrój, bo musieliśmy się przecież rozstać. Najbardziej było mi żal opuszczać Kubę. Kiedy mnie przytulił, jasno można było wyczytać, że nie chce mnie puszczać, że mógłby tak mnie trzymać całą wieczność. Potem, nie wiem jakim cudem, znaleźliśmy się na łóżku, wtuleni w siebie, ale spokojnie, w pełni ubrani. Wyglądałam i zachowywałam jak ja, ale sprzed kilku lat. Spokojna, lecz wesoła, zaczytana w książkach, raczej nieufna, ale gdy się już otworzy, może opowiadać całymi godzinami. Z nim tak miałam. Leżeliśmy tak razem, ręce splecione ze sobą, aż Ola, tamta dziewczyna, zaproponowała spacer nad jezioro. Chętnie przystaliśmy na propozycję, chłopaki oczywiście pobiegli pierwsi, a my na spokojnie podążałyśmy z tyłu, rozmawiając. Z tematów rozmowy pamiętam, że porównywałyśmy Kubę do Dawida Kwiatkowskiego (zdjęcie niżej). Spacerowaliśmy, rozmawialiśmy, aż w końcu Kuba odkręcił się do mnie ze swoim zniewalającym uśmiechem i sen się skończył.
Ktoś wie, co to może wszystko oznaczać?








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz